Historia
KRÓTKI RYS HISTORYCZNY MISJI LUDOWYCH I GRUPY MISYJNEJ
Misjonarze św. Wincentego a Paulo
Pierwsi misjonarze św. Wincentego przybyli do Polski w listopadzie 1651 r. dzięki staraniom królowej Ludwiki Marii Gonzagi. Założyciel postawił przed Zgromadzeniem Misji trzy zadania: pracę nad własnym uświęceniem, głoszenie Ewangelii ubogim i pomaganie duchowieństwu w nabywaniu cnót i wiedzy potrzebnej w stanie kapłańskim. Znając owoce pracy świętego we Francji królowa pragnęła rozwijania dzieł wincentyńskich także w Polsce. Bo i tu potrzebna była:
- dobroczynność (gdy szerzyła się nędza, głód, epidemie w czasie wojen wyniszczających kraj),
- dla ożywienia życia religijnego wiernych potrzebne było prowadzenie misji ludowych,
- a dla zapewnienia stałego dobrego duszpasterstwa należało dobrze formować duchowieństwo diecezjalne, które znajdowało się w opłakanym stanie.
W skład pierwszej grupy weszło 5 misjonarzy (2 księży, 2 kleryków i jeden brat). Zamieszkali w domku na przedmieściach Warszawy (na terenie aktualnej parafii św. Krzyża). W 1652 r. królowa ofiarowała misjonarzom parafię w Sokółce k. Białegostoku, a w grudniu 1653 r. doprowadziła do przekazania parafii św. Krzyża na przedmieściach Warszawy. Po wojennych zniszczeniach drewnianego kościółka (w okresie potopu) wybudowano nową świątynię (1679-1696).
Misjonarze nie mogli początkowo podjąć działalności misyjnej do chwili opanowania języka polskiego. Dlatego wpierw zajęli się duszpasterstwem francuskich mieszkańców Warszawy, troszczyli się o pierwsze fundacje Sióstr Miłosierdzia (sprowadzonych do Polski w 1652 r.), rozwinęli działalność dobroczynną. Ale już w 1654 r. przeprowadzili pierwsze misje ludowe w swoich placówkach czyli w parafii św. Krzyża w Warszawie oraz w podwarszawskich Skułach (majątkach fundacyjnych parafii). Potem w latach 1655-1660 nastąpiły trudności z rozwojem dzieł wskutek wojny ze Szwecją. Po zawarciu pokoju kończącego zawieruchę wojenną Zgromadzenie Księży Misjonarzy powróciło do swoich dzieł.
W XVIII wieku liczba domów wzrosła do 33. Był to okres rozkwitu Zgromadzenia w Polsce. W dobie I rozbioru Polski (1772) istniało 30 domów zgromadzenia z 252 misjonarzami (193 księży i 59 braci).
Misje ludowe
Niezwykle doniosłe znaczenie w działalności duszpasterskiej zakonów miały misje wewnętrzne, przeżywające swój rozkwit w XVIII wieku. Aż 21 placówek misjonarskich na 30 istniejących w Polsce w 1772 roku miało wyraźnie określone w akcie fundacyjnym zadanie przeprowadzenia misji ludowych:
- na terenie Mazowsza i Wielkopolski działali misjonarze z domów św. Krzyża w Warszawie, Łowicza, Mławy, Płocka, Gniezna i Włocławka;
- na Pomorzu i Warmii – z Chełmna i św. Wojciecha k.Gdańska;
- na Śląsku i w Małopolsce – z Krakowa, Lublina i Głogowa Małopolskiego;
- na Polesiu, Wołyniu, Ukrainie – z Sambora, Siemiatycz, Horodenki, Brzozowa, Lwowa, Łyskowa i Tykocina;
- na Litwie, Inflantach i w Kurlandii – z Wilna, Śmiłowicz, Zasławia, Orszy i Krasławia.
Z ksiąg misyjnych wynika, że np. misjonarze domu świętokrzyskiego w latach 1654-1772 przeprowadzili 350 misji, na Górze Zbawiciela w Wilnie w latach 1689-1763 – 148 misji, a z siemiatyckiego w latach 1720-1772 – 265 misji. Wskutek kasat i trudnej sytuacji w dobie rozbiorów zgromadzenie musiało poważnie ograniczyć liczbę misji.
Odrodzenie tej działalności obserwujemy od 1866 roku w Prowincji Krakowskiej obejmujące Galicję, Śląsk i w pewnym stopniu Królestwo Polskie. Dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym można było podjąć to apostolstwo bez ograniczeń. W 1936 roku misje i rekolekcje prowadziło 48 księży (w tym 18 wyłącznie do tego przeznaczonych).
Kontynuowano ją także w czasie II wojny światowej w Generalnej Guberni, urządzając rekolekcje w parafiach (przede wszystkim prowadzonych przez Zgromadzenie) na terenie diecezji tarnowskiej, kieleckiej, katowickiej oraz archidiecezji lwowskiej i krakowskiej. Według kroniki domu tarnowskiego misjonarze przeprowadzili w latach 1943-1944 na terenie metropolii krakowskiej 45 serii rekolekcji parafialnych. Ponieważ większość ksiąg misyjnych zaginęło niemożliwą jest rzeczą określić ogólną liczbę przeprowadzonych misji i rekolekcji. Kilka domów w okresie przedrozbiorowym (Siemiatycze, św. Krzyż w Warszawie, Stradom w Krakowie i inne) prowadziło również rekolekcje zamknięte zarówno dla duchownych jak i świeckich.
Po II wojnie światowej
Już jesienią 1945 r. pierwsi misjonarze ludowi rozpoczęli swą działalność. Wczesną wiosną 1946 r. powstała grupa misyjna, kierowana przez ks. Wacława Czaplę.
W 1947 r. ks. wizytator Józef Kryska powierzył ks. Franciszkowi Matelskiemu zorganizowanie pracy misyjnej z centrum w Krakowie. Kolejnymi dyrektorami grupy misyjnej byli min.: ks. Zakrzewski, ks. Józef Mazurek, ks. Władysław Jankowicz, ks. Witalis Jankowski, ks. Rajmund Krakowski, ks. Jan Szwajkowski, ks. Jan Kaczmarek, ks. Krzysztof Dura. Obecnie tę funkcję sprawuje ks. Krzysztof Łytkowski.
Stan osobowy grupy misyjnej zmieniał się. Należeli do niej bardzo wytrawni i cenieni misjonarze. Trzeba jednak odnotować, że wielu kapłanów Zgromadzenia, formalnie nie należących do grupy misyjnej podejmowało i podejmuje trud głoszenia rekolekcji i misji ludowych.
Rok 2018 był szczególny dla misjonarzy. Zostali bowiem oficjalnie poproszeni przez ks. bpa ordynariusza Jana Tyrawę o przeprowadzenie misji św. na terenie diecezji bydgoskiej przed Nawiedzeniem kopii cudownego Obrazu Jasnogórskiego. Tego zaszczytu dostąpili także księża z Towarzystwa św. Franciszka Salezego (Salezjanie) i Zgromadzenia Księży Pallotynów.
Obecnie Grupę Misyjną Zgromadzenia Misji tworzą: ks. Jan Dobosiewicz, ks. Zbigniew Knop, ks. Wojciech Kozłowski, ks. Maciej Kuczak; ks. Krzysztof Łytkowski (dyrektor). Jak to zostało wcześniej nadmienione wielu misjonarzy ściśle współpracuje z grupą misyjną głosząc rekolekcje.
(ks. K.Ł na podstawie opracowania ks. dr S. Rosponda)
Dla lubiących historię…..
O misjonarzach św. Wincentego a Paulo wg „Opisu obyczajów…” pisał ich wychowanek z seminarium św. Krzyża w Warszawie – ks. Jędrzej Kitowicz:
„Zgromadzenie Misjonarzów św. Wincentego a Paulo, długo po jezuitach i pijarach z Paryża do Polski sprowadzone, pod panowaniem Augusta III już było znacznie w Polszcze i Litwie rozszerzone. Trzymali oni po niektórych miejscach curam animarum, a w niektórych tylko byli przełożonymi i profesorami seminariów dla świeckich kleryków, od różnych biskupów pozakładanych i dobrami opatrzonych. Najpierwszym zaś ich powołaniem było i jest odprawiać misje po różnych miastach, miasteczkach i wsiach, do których, kiedy są zaproszeni, kosztem swoim własnym też misje odbywają, a to dlatego, żeby wzywać do winnicy Chrystusowej tych pracowników nicht z przyczyny kosztu nie miał wstrętu. Na tych misjach nauczają oni dziatek małych i pospólstwa katechizmu, żarliwymi kazaniami grzeszników nawracają do pokuty i spowiedzią sakramentalną oczyszczają sumnienia od wszelkich, by też największych zbrodni, na rozgrzeszenie od których mają taką moc od Stolicy Apostolskiej jak na wielkim jubileuszu.
Najsławniejszym był z tego zgromadzenia misjonarzem za czasów Augusta III Sikorski: głos miał wielce donośny i wdzięczny, udanie żarliwe i przenikające, styl prosty i retorycznymi wdziękami nie okraszony; wzbudzał jednak w słuchaczu afekta, jakie chciał: płacz, żal, miłosne serca ku Bogu rozrzewnienie, obrzydzenie grzechów i tym podobne dotchliwości. Widzieć bywało nieraz cały kościół na jego kazaniu łzami zalany, krzykiem powszechnym kochanie Boga oświadczający albo jak rój pszczół zamięszany, do przeproszenia wzajemnego jeden drugiego szukający i do nóg sobie upadający. Jednego razu na misji w Krakowie taki miał nacisk ludu, że aż w polu za miastem musiał do nich kazania czynić z wystawionego na ten koniec rusztowania na formę kazalnicy. Na pamiątkę tej tak sławnej misji bite były kopersztychy: Sikorski stoi na ambonie wysokiej, w komży i stule, z krucyfiksem w ręku do góry podniesionym, ludem różnego stanu i płci na kilkoro staj dokoła obtoczony.
Miało i innych kaznodziejów żarliwych Zgromadzenie Misjonarzów tak na misjach, jako też w swoich własnych kościołach, w których trzymali curam animarum, nie wykwintnym, ale prostym apostolskim stylem przeciw nałogom złym walczących, a ci byli celniejsi: Przedziński, Barszczewski, Bielecki, Kossenda, Augustynowicz, Kotarbski, Ormiański, Ardelai z rodziców Francuzów w Polszcze urodzony, i wielu innych. Strój ich publiczny był: suknia długa do ziemi, z czarnego sukna, z kołnierzem wysokim, białym płótnem obszytym, na wierszchu kazak krótki na kształt mantoleta kanonickiego, na głowie latem kapelusz rozpuszczony, w zimie czapka sukienna z opuszką z kunich ogonów, których według starszeństwa jedni mieli po trzy do kupy zszyte, studenci klerycy po dwa, a seminarystowie tylko po jednemu; w chórze zimą zażywali takichże czapek, a w lecie biretów z trzema rogami. Na początku panowania Augusta III wszyscy wieku dojrzałego, goląc wąsy i brodę, zostawiali na spodniej wardze prosto w nos mały kosmek włosów na cal szeroki, równo z szczęką przystrzyżony, lecz w środku panowania Augusta tę ozdobę starożytności poczęli zbywać, goląc całą brodę i na końcu panowania Augusta wspomnionego w całej kongregacji ledwo było kilku misjonarzów starców jeszcze tego antyka używających, który nareszcie nie został, tylko u jednego ks. Kiszka i u świętego Wincentego na obrazie. Braciszkowie misjonarscy mają suknią za kolana długą, na guziki aż do dołu zapiętą, z kołnierzem białym płótnem obszytym, długim, do akademickiego podobnym, z tyłu płaszcz rasowy nad kostki długi, z pleców wiszący; jest to podobieństwo do stroju, który nazywamy en l’abbe.
Misjonarze mają także pobożną wielce jednę ustawę, że każdego z świeckich osób i z duchownych, kto tylko żąda, przyjmują na rekolekcje na pięć dni, dając mu przez ten czas bez żadnej nadgrody stancją, pościel i porcją taką, jak swoim domownikom w refektarzu; nierównie zaś suciej karmią rekolektantów obrokiem duchownym i poją zdrojem tez pokutnych; miewają ich ustawicznie prawie po kilku, a czasem i po kilkunastu razem, bo się im według woli świętego fundatora nie godzi nikomu odmówić tej duchownej a oraz i doczesnej uczynności, ktokolwiek o nią uprasza; lubo wielu wprasza się na rekolekcje nie dla pożytku duchownego, ale dla odpędzenia na jaki czas dokuczającego głodu, co znać z wielu przychodzących na rekolekcje w złym obuwiu, w złym odzieniu i z nędzną twarzą.
Spowiednicy misjonarscy byli między wszystkimi innych zakonów i ustanowień spowiednikami najsurowsi i kaznodzieje ich między wszystkimi kaznodziejami najżarliwsi, jedni często penitentów bez rozgrzeszenia od trybunału spowiedzi odprawiali, drudzy bez obłazu słuchaczowi złe nałogi, osobliwie nowo zjawione w Polszcze reduty, maszkarady, stroje niewiast rażące wzrok niewinny, pojedynki, postów mięsnymi lub maślanymi potrawami gwałcenie i inne wlewające się już po trosze w Polskę zarazy dawnych ścisłych obyczajów osobom przewiniającym niemal palcem wytykali i surowo gromili. Dlatego przez taką swoją surowość i namienioną wyżej od świeckich osób odludność nie byli kochani od panów i ludzi wielkiego świata albo raczej małego świata wielkich rozpustników, ile kiedy misjonarze nie tylko w kościołach, ale i po domach swojej parochii prześladowali rozpustę, łapiąc nocnym sposobem osoby podejrzane, a sprowadziwszy na cmentarz przez gwardią swoją dziadowską, nie hyzopem, ale konopnym kropidłem wyganiali z nich ducha nieczystego i na skuteczniejsze obrzydzenie występku zamykając je w kunę kościelną dla publicznego wstrętu. Gdy jednak rozwiozłość coraz bardziej górę brać poczęła i te duchowne czaty po kilka razy nie bez guzów i okrwawienia księdza komendanta odparte zostały, zaniechano niewczesnej żarliwości, a zachowano się tylko przy kościelnej.”